Ośrodek Kultury w Będzinie

Z archiwum OK cz. 11

 

HERODY

Sztuka ludowa potrzebna jest żywa” – to motto wybitnego człowieka Jana Dormana towarzyszyło jego działalności artystycznej i dotyczyło również ludowych przedstawień bożonarodzeniowych czyli Herodów. Jeszcze w latach 70-tych XX wieku grupy kolędnicze chodziły po domach odgrywając ewangeliczne scenki (Mt 2, 16-19) za symboliczną jałmużnę. Króciutki spektakl mający cechy moralitetu ukazuje walkę dobra ze złem. Król Herod skazany jest na wieczne potępienie i poddany dwóm egzekucjom, śmierć zabiera ciało, a diabeł duszę. Do wątku głównego dodawane były wątki humorystyczne np. sceny z Żydem i Turkiem lub wizytę u Heroda Trzech Króli. Tradycja Herodów wraz z rozwojem cyfrowych przekaźników sztuki i co za tym idzie alienacji społeczeństwa (mówimy tu o społeczeństwie miejskim) zmarła śmiercią naturalną. Jaszcze tylko ośrodki czy domy kultury, w okresie Bożego Narodzenia, organizowały jasełka z udziałem dzieci. W 2000 roku ośrodek kultury wraz z córką Jana Dormana - panią Iwoną Dowsilas, podjął próbę reaktywowania tej kolorowej i żywiołowej imprezy. Okazało się, że górale dalej żywo kontynuują herodową tradycję i z południa Polski przyjeżdżały do nas autobusy pełne przebierańców, a Będzin na moment stawał się kolorowy i pełen życia, często w nieprzychylnej aurze pogodowej.

A wyglądało to tak: spotykaliśmy się w ośrodku kultury i po krótkiej odprawie oraz posiłku przebierańcy ruszali w miasto. Tańczyli, śpiewali, odgrywali przed przechodniami rolę postaci, za którą byli przebrani i tradycyjnie prosili o drobne datki za swoje występy. Rozszalały korowód trafiał w końcu do Teatru Dzieci Zagłębia gdzie już na scenie prezentowały się poszczególne grupy kolędnicze. Całość kończyła się ponownie w ośrodku kultury przy ognisku na dziedzińcu i koncertami ludowych zespołów muzycznych na sali teatralnej. Ta reaktywowana wersja Herodów przetrwała zaledwie kilka lat, gdyż obecne miejskie społeczeństwo i tradycje ludowe oparte na fakcie, że „działanie prostego człowieka reguluje pora roku”, to dwa zupełnie różne, odpychające się bieguny. Dzisiejszy człowiek niestety nie wpuszcza żywej ludowej sztuki do domu i nie chce być zaczepiany na ulicy przez kolorowych przebierańców, ale pozostały fotografie i wspomnienia.